sprawdź koncerty cyklu tego slucham w Szczecinie

Sun Replica - "Proto-Post"

0 17-06-2014 20:42

Zdolna polska młodzież kontratakuje.

Ma ledwie 20 lat, a już posługuje się pseudonimem z przedrostkiem „ex” - Ex Sound Doctor. Jako lekarz od dźwięków nagrał już jeden album. Z końcem maja tego roku w sieci pojawiło się kolejne wydawnictwo spreparowane domowym sumptem, już jako Sun Replica.

Cały materiał nasz młodzieniec sam skomponował, wykonał, zarejestrował i wyprodukował. I sam wydał oczywiście, czyli wstawił do sieci. 100% DIY. I bardzo brawo, jak mawia mój znajomy, bo dzięki temu możemy dostrzec go w zalewie masowo ukazującej się muzyki.

Słuchając „Proto-Post” szybko zauważymy, że młody doktor (skoro nie chce posługiwać się prawdziwymi danymi to uszanujmy to) dysponuje niemały talentem kompozytorskim. W jego głowie powstają intrygujące melodie i ciekawe aranżacje. Wykonanie również nie pozostawia większych zastrzeżeń, więc śmiało możemy uznać go również za sprawnego muzyka. Tu powinno paść jakże chętnie używane w recenzjach słowo: multiinstrumentalista. Czyż świat nie stoi przed nim otworem, skoro w tak młodym wieku, poczyna sobie tak śmiało?

Bardzo cieszy fakt, że „Proto-Post” nie sposób przypisać jednej etykiety. Materiał ten rozkraczony jest gdzieś pomiędzy wyjątkowo przyjemnym, pastelowym wintydż rockiem a równie nieabsorbującą elektroniką. Jest w tym także odrobina psychodelicznych motywów, trochę transowych basowych brzmień, jakiś sampelek. Ale dozowane są bardzo ostrożnie – może wręcz za ostrożnie. Czasami aż prosi się żeby to mocniej wygiąć, pozwolić działać wyobraźni i nie trzymać się tak sztywno szkieletu piosenek.

Zaczyna się elektronicznie. Najdłuższy na płycie „Odysseggio” to Jean-Michel Jarre, Kraftwerk i aura space rocka. Udało mu się wystrzelić nas w kosmos, delikatnie pozbyć grawitacji. „Glitches” to odskok w beztroski soft rock. Mimo specyficznie niedbałego wokalu i ostentacyjnie wystawionego na widok automatu perkusyjnego utwór ten wchodzi bezproblemowo.

W „Snowglobe” ex-Doctor pokazuje, że ma słabość do oldskulowych klawiszy. To intro do „Shake Of The Snowglobe”, w którym artysta pokazuje pełnię umiejętności, sięgając do przykurzonych brzmień z lat 70. Jest co prawda solówka gitarowa, ale nie ma tu ciągot hendrixowskich, raczej umiłowanie prostoty, harmonii i post-hippisowskiego luzu. Polskie skojarzenia? Trupa Trupa, chwilami. Na koniec relaks przy „Let's Do It (Or Let's Not But Say That We Did)” – spływa jak woda po kaczce, ale jednak ucho cieszy.

Nie będę próbował tworzyć wrażenia, że płyta Sun Replici to zupełnie nowa jakość itd. Nie jest tak, ale tych kilkanaście minut muzyki pokazuje jak sporym (czy dużym to się okaże) potencjałem dysponuje warszawski młodzian. Jak ciekawe pomysły w nim drzemią i jakimi już teraz dysponuje umiejętnościami – posłuchajcie jak fajnie zrealizował cały album. Będziemy się przyglądać dalszym poczynaniom.

Całość do pobrania poniżej.



Sun Replica w sieci

rad


tagi: elektronika (161)  polskie (886)  recenzje (806)  rock (485)  sun_replica (1) 
komentarze